Nazywam się Marek Biegański, uczęszczam do IV klasy technikum żywienia i usług gastronomicznych. Na przełomie sierpnia i września tego roku odbyłem miesięczną praktykę w Niemczech w Południowej Hesji.
Na początku nie wiedziałem czy w ogóle jechać. Myślałem wtedy, że z jednej strony jest to świetna przygoda, można poznać nowe miejsca, ludzi, kulturę, ale z drugiej strony były obawy: czy na pewno dam sobie radę, czy nie będę miał problemu z barierą językową. Ale postanowiłem podjąć wyzwanie. Wiedziałem, że jak nie pojadę, to będę żałował tej decyzji.
Po przyjeździe do miejsca odbywania praktyk przeżywałem na początku paraliż językowy. Nie potrafiłem się odnaleźć w nowym miejscu, gdzie nie słychać ojczystego języka. Na szczęście z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Zdziwiłem się, że wcale nie potrzeba znać perfekcyjnie języka - wystarczą podstawy, a resztę można zawsze pokazać. W połowie drugiego tygodnia zauważyłem, że coraz sprawniej posługuję się językiem niemieckim.
Mój szef, jak i cała „załoga” restauracji hotelowej - gdzie odbywałem praktykę - byli dla mnie bardzo przychylni i życzliwi. Czułem się jak w rodzinie, tylko mówiącej w innym języku. Gdy cały stres minął, praktyka stała się samą przyjemnością. Współpracownicy byli bardzo pomocni, wiele tłumaczyli, a że widzieli, że radzę sobie lepiej każdym dniem, pozwalali przygotowywać mi coraz bardziej skomplikowane dania. Zyskałem nawet ich zaufanie do tego stopnia, że byłem odpowiedzialny za zamknięcie restauracji. Oczywiście nic nie było przymusowe.
Oprócz samej pracy w restauracji uczestniczyłem także w wycieczkach. Były one potrzebną „odskocznią” od pracy oraz możliwością do spotkania się z resztą grupy i wymienienia się doświadczeniem. Najlepiej wspominam pobyt w parku wodnym Miramar. Ogromny obszar i wybór kąpielisk - od tradycyjnych basenów, przez symulację fal, prądów wodnych do zjeżdżalń różnego rodzaju: zwykłe, z możliwością zjeżdżania ze specjalną oponą oraz zjeżdżalnia, z której spadało się kilka metrów w dół w pionowej rurze.
Przed praktykami odczuwałem strach i niepokój, co mnie tam spotka, natomiast pod koniec praktyk nie chciałem wyjeżdżać z restauracji i rozstawać się z ludźmi, którzy wiele mnie nauczyli. Od szefa dostałem propozycję powrotu po skończeniu szkoły.
Cieszę się, że zdecydowałem się pojechać na praktykę i z pewnością taką decyzję podjąłbym jeszcze raz.